Przeprowadzka, albo powrót

W latach 2023 i częściowo 2024 Gubernia piotrkowska istniała na Facebooku i Instagramie, a ten blog „usnął”. Ale nie na zawsze – w tle trwa właśnie przeprowadzka dziesiątek wpisów. To nie znaczy, że Facebook czy Instagram zniknie, ale docelowo wszystko powinno być i tu, i tam.

Zaczęłam od najstarszych treści (końcówka 2022 roku), mam nadzieję stopniowo uzupełnić luki i dogonić rok 2024 (czasem skaczę po datach) :-).

Wyjazdy do Prus

Pod koniec 1899 roku „Tydzień” donosił o wyjazdach zarobkowych okolicznej ludności do Prus. Wyjeżdżały kobiety – i to nie pojedyncze, a wręcz całymi wsiami.

11
Migracja zarobkowa do Prus

O jubilerach w mieście

W 1881 roku w Piotrkowie otworzył zakład jubilerski Solomon Landau. „Tydzień” zachwalał szeroki asortyment gustownej biżuterii – i to po cenach konkurencyjnych.

Wedle spisu jednodniowego (kwiecień 1882) o potrzeby złotniczo-jubilerskie mieszkańców miasta dbało jedenastu rzemieślników (dla miłośników statystyki – tabelaryczne wyniki spisu są w numerze 26 „Tygodnia” z 1882 roku).

Ciekawe, że zakład Landaua sąsiadował z innym zakładem jubilerskim – Rutenberga. Oba mieściły się przy Petersburskiej (Kaliskiej, dziś Słowackiego). Pod numerem pierwszym – pan Rutenberg, pod numerem drugim – pan Landau.

Pan Rutenberg zaś – a właściwie jego krewka małżonka pani Dorota Rutenbergowa – zapisała się w historii z innych przyczyn (patrz niżej).

12
Landau
Czytaj dalej „O jubilerach w mieście”

Handel niedzielny

Podczas gdy Warszawa debatowała o zamykaniu sklepów w niedziele i święta, w Piotrkowie sprawę załatwiono inaczej. Kilku właścicieli sklepów kolonialnych zawarło między sobą dobrowolną umowę: sklepy będą w niedzielę zamknięte, a restauracje mogą być otwarte tylko od 12:00 do 16:00.

Kto by złamał ustalenia i otworzył sklep albo sprzedawał zza zaplecza — miał zapłacić 100 rubli kary na rzecz szpitala miejskiego.

Redakcja „Tygodnia” oceniła ten krok jako „szlachetny i ofiarny”, bo kupcy ryzykowali realne straty – tym bardziej, że sklepy nieobjęte tą umową (zarówno żydowskie, jak i chrześcijańskie) mogły być otwarte normalnie.

„Tydzień” uważał jednak, że powszechne i dobrowolne święcenie niedzieli można osiągnąć jedynie na drodze prawnej, a nie samymi lokalnymi porozumieniami.

8
8

Protest szwabskich chłopów

„Tydzień” donosi z Bawarii (1893).

W 1893 roku w okolicach Oettingen w Szwabii (Bawaria) doszło do nietypowego protestu chłopów. Wstrzymali oni prace polowe i zażądali, by zamiast nich zajął się nimi korpus artyleryjski. Powodem były świeże manewry wojskowe: niemiecka artyleria wystrzeliła w tamtejsze pola wiele bomb, które ugrzęzły w ziemi i nie eksplodowały.

Rolnicy – całkiem słusznie – obawiali się, że pług może natrafić na jedną z takich „niespodzianek” i zażądali, by wojsko samo zajęło się sprzątaniem po swoich ćwiczeniach.

Niestety, prasa nie podała, jak zakończył się ten spór.

Bezrobocie1
prostest chłopów

Nasze sługi

Rok 1896. O problemach ze służbą.

Nieporozumienia na linii pracodawcy–służba należały do tematów często poruszanych przez „Tydzień”. W 1896 roku nazwano je już „jedną z najbardziej palących kwestii” w mieście.

Winę ponosiły obie strony, ale… no właśnie. Podkreśla się jednak, że główną przyczyną trudności był brak kontroli nad służbą i demoralizująca działalność tzw. rajfurek pośredniczących w zatrudnieniu. Rajfurki, kierujące się wyłącznie własnym zyskiem, zachęcały dziewczęta do częstej zmiany miejsca pracy, nawet wbrew ich interesowi.

W efekcie służące porzucały posady bez powodu, a pracodawcy skarżyli się na brak lojalności i odpowiedzialności.

Zjawisko to – jak twierdził „Tydzień” – prowadziło do ogólnej demoralizacji i lekceważenia umów. Lekarstwem mogło być powołanie urzędowego kantoru pośrednictwa pracy dla służby domowej, pozostającego pod stałą kontrolą policji.

image
image
Czytaj dalej „Nasze sługi”

Rowerem do Berlina

Pan Juljan Bastrzycki, członek piotrkowskiego klubu cyklistów oraz pan Fryderyk Tschrope, członek klubu warszawskiego szukają chętnych do współnej rowerowej wyprawy z Piotrkowa do Berlina. Planowana trasa prowadzić będzie przez Kalisz, Wrocław i Drezno.

A jeszcze lepiej, by znaleźli się chętni na dalszą podróż: do Kolonii, Brukseli i Paryża.

Rowerem do Berlina
Rowerem do Berlina

Kolej Warszawsko-Wiedeńska

Kolej Warszawsko-Wiedeńska była pierwszą linią kolejową na ziemiach Królestwa Polskiego i drugą w Imperium Rosyjskim. Łączyła Warszawę z granicą zaboru austriackiego (Galicją): jej ostatnią stacją była stacja Granica w miejscowości Maczki (dziś to dzielnica Sosnowca).

Projektowany szlak miał się łączyć z linią kolejową przez Kraków do Wiednia – i stąd nazwa „Warszawsko-Wiedeńska”.

Pierwszy odcinek położono w 1845 roku, a pierwszy pociąg ze stacji w Piotrkowie odjechał 2 września 1846 roku.

Kolej
Propozycje zmian na kolei
Czytaj dalej „Kolej Warszawsko-Wiedeńska”

Hotel Litewski

W samym sercu piotrkowskiego Rynku, pod numerem 2, przez blisko sto lat działał hotel Litewski – jeden z najsłynniejszych hoteli miasta. Wedle źródeł założycielem był Józef Michalecki, a w kolejnych latach właścicielami zostali m.in. Konstantyn Kowalewski (1909) i Emilia Netzel (1921).

W 1878 roku natomiast hotel zachwalał – najwyraźniej po remoncie i różnorakich ulepszeniach – p. Kotnowski.

Na parterze znajdował się Skład Win i Towarów Kolonialnych Zalewskiego – miejsce, gdzie można było kupić najlepsze wina z Francji i Węgier, wykwintne araki, ostrygi, piwo ryskie, ale też młode drzewka: tureckie i greckie kasztany.

Na drugim piętrze działała sala teatralna, jedyna taka w mieście aż do 1869 roku, kiedy to powstał teatr Spana. To właśnie w hotelu Litewskim, w lipcu 1867 roku, wystąpił Ira Aldridge, światowej sławy aktor szekspirowski. Niestety, w swym dzienniku zapisał przykre słowa: hotel i teatr były według niego „bardzo brudne”.

Z kolei kilka dekad później, w 1911 roku, hotel przeszedł do historii z zupełnie innego powodu – to właśnie tu wykryto fabryczkę fałszywych banknotów trzyrublowych. Cała Piotrków żył tą sprawą jeszcze długo po interwencji carskiej ochrany.

Hotel Litewski po remoncie i zmianach
Hotel Litewski (8)
Czytaj dalej „Hotel Litewski”

Fałszywy alarm ogniowy

„Tydzień” donosi z Newark w stanie New Jersey – o tym, jak pewna kobieta wrzuciła spory list do skrzynki służącej do alarmowania straży pożarnej, zamiast do skrzynki pocztowej.

Aparat wszczął alarm. Zanim oniemiała kobieta zorientowała się, co się stało, nadbiegł oddział straży ogniowej w pełnym rynsztunku.

Sprawcom fałszywych alarmów groziła wówczas kara 500 USD (1896). Sprawdziłam siłę nabywczą tej kwoty – to odpowiednik ok. 19.300,00 USD w 2025 roku. Na szczęście dla tej pani odstąpiono od wymierzenia kary, gdyż alarm wszczęła przez pomyłkę.

Głównym producentem takich aparatów (zwanych „fire alarm box”, „fire alarm call box”, „fire alarm pull box”) była firma Gamewell Fire Alarm Telegraph Co, która do 1910 roku zdominowała 95% rynku.

Alarm
Alarm
Czytaj dalej „Fałszywy alarm ogniowy”